Ania
Miał być tydzień z Orly, a mignął mi jak błyskawica. I zamiast 6 wpisu - jest 3 :(:(

Dziś chyba najciekawszy ze wszystkich, jakie mam - Space Cadet. Pierwsza warstwa jest... brzydka. Zastanawiałam się nawet, czy to na pewno to cudo, które oglądałam na blogach...




Druga warstwa pokazała, że to jednak jest TO cudo. Kolor jest piękny - wielowymarowy, błyszczący, niejednoznaczny. Przyciąga uwagę fioletowo-złoto-szarą poświatą i foliowym wykończeniem. Całość wygląda jakby płynęła. Muszę przyznać, że dla tego lakieru warto wydać całkiem sporą cenę - wiem, że jest dupe (Hard Candy), ale u nas niedostępny, a ten lakier bezwzględnie warto mieć w swojej kolekcji.









I planned Orly's week, but that 7 days flashed like lightning... And instead of 6th entry - there is 3rd one :(

Today I show probably the most interesting of all Orly I have - Space Cadet.
The first layer is ugly, I even wondered if it is a wonder that I watched on blogs...

The second opaque has shown that it was indeed a miracle. The color is beautiful - with a lot of dimensions, glossy, ambiguous. It attracts the attention of purple-gold-gray lights and foil trim. The whole looks as it would float.

I must admit that this polish is worth to spend quite a big price - I know it's a dupe (Hard Candy) but in Poland is not avalaible. And Orly Space Cadet is must-have definitly.
0 Responses

Prześlij komentarz